Artur Schopenhauer żył w latach 1788-1860. Był to filozof
niemiecki urodzony w Gdańsku. Syn kupca
Heinricha Florisa oraz literatki Johanny z domu Trosiener.
Przedstawiciel pesymizmu w filozofii.
Prowadził życie podróżnika. Jego nastawienie do życia
zmieniła dopiero wyprawa do Indii, gdzie zafascynował go buddyzm. Dziełami
swymi zwrócił na siebie uwagę niemieckiego środowiska filozofów, na skutek
czego zaproponowano mu stanowisko privatdozenta na uniwersytecie w Berlinie. Zaczął
wykładać na Uniwersytecie Berlińskim od 1820. Rok wcześniej wydał swoje
najważniejsze dzieło „Świat jako wola i przedstawienie”.
Uważał, że życie jest przedstawieniem, którego wyniki
absolutnie nie pokrywają kosztów. Świat staje się teatrem marionetek
pociąganych za sznurek. Jeżeli przedstawienie przebiega prawidłowo kieruje nim
fatum, jeśli nie- ślepa konieczność. Sądził również, że jesteśmy podobni owcom,
które skaczą po łące, gdy tymczasem rzeźnik
wybiera już oczami tą lub tamtą z nich.
Kolejne z twierdzeń Schopenhauera mówi o tym, że człowiekowi
w życiu stale towarzyszy cierpienie. Kieruje nim bezrozumny pęd życiowy, który
zmusza go do stałej aktywności dla zaspokojenia licznych pragnień i ambicji.
Człowiek nękany jest uczuciem niedosytu, niezadowolenia z siebie i świata.
Strachem przed śmiercią. Pragnie zdobyć szczęście, ale nie może tego osiągnąć.
Chce znaleźć sens życia, które jest tego sensu pozbawione. Nasycone napięciem
życie ludzkie staje się pasmem męki i cierpienia. Schopenhauer twierdzi, że dla
stłumienia tego cierpienia człowiek wynajduje sobie pocieszenie w religii i
filozofii, usiłuje także w codziennej krzątaninie życiowej zapomnieć o swej
sytuacji. Te sposoby ukojenia „bólu istnienia” są jednak nieskuteczne. Filozof
ten proponuje inne środki łagodzenia cierpienia życiowego. Jednym z
najskuteczniejszych jest wyzbycie się pragnień, rezygnacja z pożądań,
spowolnienie pędu życiowego, swoista „rezygnacja ze świata”. Stanem, który
najpełniej realizuje tę postawę, jest znana z religii i filozofii
staro-indyjskiej ” NIRWANA”. Drugim sposobem na złagodzenie bólu istnienia jest
powstrzymanie bezrozumnego pędu życiowego, oddanie się kontemplacji i
przeżywania piękna objawiającego się w obrazach natury, a przede wszystkim w
sztuce. Ta obserwacja i przeżycie piękna pozwala zapomnieć o cierpieniu.
Mówiąc o dziele Schopenhauera myślę, że nie miał do końca racji. Sądzę, że nasza praca wcale
nie idzie na marne, lecz jest uwieńczona sukcesem. Dążymy do czegoś i cały czas
pracujemy nad tym, żeby to osiągnąć. Często efekt naszej pracy jest odzwierciedleniem
włożonego wysiłku. Bywają również takie sytuacje, kiedy nasza satysfakcja nie
jest pełna, albo nie udaje nam się zrealizować naszych celów.
Nie wierzę również w fatum, o którym pisze filozof. Myślę,
że jeżeli chcemy coś osiągnąć to jeśli zrobimy wszystko, co w naszej mocy to
dojdziemy do tego. Jeżeli powiemy sobie, że to nie było nam przeznaczone to
tak, jakbyśmy przekreślali naszą pracę i możliwości. Wtedy trzeba się
zastanowić, czy rzeczywiście zrobiliśmy wszystko, żeby to osiągnąć.
Nie zgadzam się również z tym, że człowiekowi ciągle
towarzyszy cierpienie. Moim zdaniem nasze życie jest przeplatane szczęściem i
cierpieniem. Jednej osobie może sprawić wiele radości prezent w postaci
tabliczki czekolady, zaś drugiej radość sprawi dopiero najnowszy model
telefonu. Zależy to od podejścia i nastawienia człowieka do życia. Przecież
mile spędzony dzień z przyjaciółmi też może być powodem naszej radości. Nie
musimy wcale sięgać wysoko, żeby dojść do stanu zadowolenia i spełnienia.
Schopenhauer mówi też o tzw. pędzie życiowym. Jeżeli
zauważył to w wieku XIX to ciekawe co by powiedział na dzisiejszy „wyścig
szczurów”? Fakt, ludzie często gonią za czymś nie zwracając uwagi na wszystko
inne, co nas otacza. Choć sądzę, że dążąc „po trupach do celu” nie osiągniemy
pełnego zadowolenia z naszej pracy.
Filozof proponuje nam różne środki łagodzące ból istnienia.
Moim zdaniem zatracanie się w czymś, wcale nie jest wyjściem z sytuacji. Weźmy
na przykład sportowców. Trenują i zmagają się sami z sobą (również z bólem i
cierpieniem), żeby dojść jak najwyżej. Jednak istnieje pewna granica. Po pewnym
czasie sportowiec tak bardzo będzie chciał zdobyć to „pierwsze miejsce”, że
zapomni o jakiejkolwiek rywalizacji fair play. Może zacząć stosować różne
niedozwolone środki dopingowe. To wszystko stanie się jego wielkim problemem i
może przyczynić się do cierpienia. Jeżeli wyjdzie na jaw jego oszustwo wtedy
straci wszystko. Poza tym przyczyni się do cierpienia osób, które wywalczyły te
miejsca uczciwą pracą.
Powyższy przykład mówi o pozytywnych celach działań. Jednak
są też negatywne i szkodliwe np. narkotyki. Zabrały one na tamten świat wiele
znanych, niesamowicie utalentowanych osób. Moim zdaniem, jeżeli ktoś zaczyna
brać powinien mieć świadomość, że to nie doprowadzi go do niczego dobrego. Niektórym
osobom udaje się z tego wyjść . Wtedy dopiero zaczyna się cierpienie, kiedy
ktoś znajdzie się w ośrodku odwykowym.
Artur Schopenhauer był skrajnym pesymistą. Uważam, że jeśli chce się osiągnąć szczęście
w życiu trzeba widzieć jego pozytywne aspekty. W większości nie zgadzam się z
twierdzeniami filozofa oraz jego pomysłem na życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz